Podróż poślubna Turcja – pływanie z delfinami w Alanyi

podróż poślubna Turcja

Agnieszka i Sebastian,  podróż poślubna Turcja – spełnienie marzeń o pływaniu z delfinami, lipiec 2009r.
podroz-poslubna-turcja.jpg
Wszyscy ludzie mają marzenia, lecz tak naprawdę tylko nieliczni je realizują. A tak naprawdę, kiedy człowiek mocno czegoś pragnie, to tak jak napisał Paolo Coelho cały wszechświat działa potajemnie, by człowiek mógł to marzenie spełnić. I tak też było w naszym przypadku.

W lipcu zamierzaliśmy wziąć ślub. Skoro ślub, to po ślubie podróż poślubna. Z natury jesteśmy ludźmi dość aktywnymi, lubimy jeździć, zwiedzać i wędrować po górach. Początkowo naszym celem podróży miały być Włochy, jednak po pewnym czasie, stwierdziliśmy, że może wybierzemy się gdzieś dalej, skoro mamy taką możliwość, pozwala nam na to czas i chwila obecna. Zaczęliśmy brać pod uwagę Majorkę, Cypr…, ale nie mieliśmy pojęcia, co moglibyśmy tam robić? Leżeć na plaży przez tydzień czy dwa? To nie dla nas! Zaczęliśmy nawet myśleć o Egipcie i to na poważnie. Piramidy, morze…. Poczytaliśmy trochę o rafach koralowych i o świecie podwodnym, który robi na wszystkich ogromne wrażenie. Wszystko wydawało się takie piękne, ale o nurkowaniu nie mieliśmy zielonego pojęcia. Czytając o podwodnych eskapadach wyczytałam, że jak ma się szczęście, to podczas nurkowania można zobaczyć delfiny. I to było jak olśnienie! Delfiny! Moje marzenie, pragnienie, coś, co przez lata było dla mnie nieosiągalne! Gdy uświadomiłam sobie, że jest to możliwe, zaczęłam wyszukiwać w Internecie delfinaria, które umożliwiają kontakt z tymi ssakami. I w ten oto sposób trafiłam na stronę internetową Victoria Travel www.plywanieZdelfinami.pl, na której po przeczytaniu relacji z pływania z delfinami w oczach z wrażenia pojawiły się łzy – łzy szczęścia oczywiście. Marzyłam o dotknięciu delfina, o pływaniu z delfinami nawet nie pomyślałam, wydawało się to niemożliwe, nierealne….a jednak okazało się, że jest ktoś, kto jest w stanie to zaoferować.

Nie możemy wyświetlić tej galerii.

I tu należą się ogromne podziękowania dla Pani Karoliny, która przygotowywała dla nas tę wycieczkę – za cierpliwość, wytrwałość i stały kontakt mailowy. Gdyby nie zaangażowanie Pani Karoliny na pewno nie udałoby się nam wylecieć do Turcji w tym terminie, w którym chcieliśmy i nie mieszkalibyśmy w wybranym przez nas hotelu – połączenie terminu i noclegu w wymarzonym miejscu w środku sezonu graniczyło wręcz z cudem.

Turcję wybraliśmy tylko ze względu na przeczytaną wcześniej relację z wyprawy Pana Filipa i Pani Doroty. Początkowo byłam neutralnie nastawiona do wyjazdu do Turcji, wybieraliśmy się tam tylko ze względu na delfiny.

Turcja kojarzyła mi się tylko ze skórami, dywanami i herbatą. Jednak już po wylądowaniu diametralnie zmieniliśmy nasze spojrzenie na ten kraj. Pierwszym zaskoczeniem zaraz po wyjściu z samolotu o trzeciej nad ranem było uderzenie gorąca – termometr wskazywał 30°C. Na płycie lotniska siedziała ogromna modliszka, której nie przeszkadzały ani samoloty, ani turyści. Wsiedliśmy do autobusu – klimatyzowanego, w którym na podłodze leżały dywany. Kolejne zaskoczenie, to drogi asfaltowe – lepsze niż w Polsce (kto by się spodziewał?). Już po dwóch dniach pobytu w Turcji byliśmy zafascynowani tym krajem, który „pachniał” Azją, zachwycał kulturą, muzyką, czystą morską wodą, roślinnością i owocami rosnącymi na ulicach – od bananów zaczynając po mandarynki i granty kończąc. I choć temperatura powietrza była naprawdę wysoka (ponad 45 °C), to tak naprawdę pomimo wcześniejszych obaw nie była tak dokuczliwa. Pomimo wysokiej temperatury powietrza już na drugi dzień po przybyciu do Alanya wybraliśmy się na jeep safari – niesamowity wypad w góry Taurus na wysokość 1200m, który przyprawił nas o dreszczyk emocji – zabawa była niesamowita, woda, kurz i meczet prawie na szczycie góry – polecam wszystkim! Dzień później wybraliśmy się na rafting po rzece Koprulucay w Kanionie Koprulu w Parku Narodowym Beskonak. Czysta woda o niesamowitym kolorze, przepiękna panorama otaczających kanion gór sprawiła, że osłupieliśmy z wrażenia. Wyprawa pontonami po lodowatej wodzie, gdzie nurt rzeki był miejscami naprawdę silny, a załoga stoczyła nie jedną bitwę na wiosła i walkę o to, która drużyna obleje bardziej inną drużynę wodą, sprawiła, że był to dzień zmieszany słońcem, emocjami i widokami zapierającymi dech w sercu.

Nie możemy wyświetlić tej galerii.

Ale ten najważniejszy dla nas dzień nadszedł piątego dnia naszego pobytu w Alanya. Z samego rana złapaliśmy pod hotelem dolmusza, który zawiózł nas 16 km od miasta do Sealania Dolphinpark. Tak jak ustaliliśmy z Panią Karoliną, mieliśmy być na miejscu pół godziny przed rozpoczęciem show. Pokaz rozpoczynał się o 10.30, więc o 10.00 mieliśmy odebrać bilety. Do delfinarium dojechaliśmy o 9.30 i całe szczęście, bo udało nam się wejść bez stania w kolejce (później był straszny tłok), na spokojnie odebraliśmy bilety, pracownicy delfinarium wiedzieli, że jesteśmy klientami z Victoria Travel, więc nie było żadnego zamieszania, wszystko odbyło się wzorcowo i w miłej atmosferze.

Nie możemy wyświetlić tej galerii.

Dzięki szybszemu przybyciu do delfinarium udało nam się zająć dobre miejsca, z czego później byliśmy bardzo zadowoleni. Show w wykonaniu fok i delfinów było dla nas popisem niesamowitych umiejętności tych ssaków. Skoki, zabawy z piłką i kręcenie hula hop to tylko jedne z wielu sztuczek, które potrafią wykonać delfiny. Nie raz robiliśmy wielkie oczy ze zdziwienia i wydawaliśmy ohy i ahy, tak jak pozostali widzowie. Nie zdawaliśmy sobie tak naprawdę sprawy, jak wysoko w górę są w stanie wyskoczyć delfiny. To co widzi się w telewizji, na filmach nie oddaje tego, co człowiek widzi w rzeczywistości, zaledwie kilka metrów od siebie.

Nie możemy wyświetlić tej galerii.

Po zakończonym show połowa widzów „rzuciła” się w kierunku delfinów by porobić zdjęcia, a my po cichutku wyszliśmy w kierunku wyjścia pod punkt informacyjny, skąd pracownik delfinarium zabrał nas do oddalonego kilkanaście metrów dalej basenu, w którym czekały na nas delfiny. Dostaliśmy kilka minut na przebranie się i ruszyliśmy do basenu, w którym czekał na nas trener ze swoim delfinem. Trener delfina, przesympatyczny Jamajczyk, poinformował nas, że delfin z którym będziemy pływać to samiczka. Emocje były tak wielkie, że nawet nie zapamiętaliśmy jej imienia. Na początku weszliśmy do wody i delfin pływał wokół nas. Otrzymaliśmy informację, że nie możemy dotykać delfina, za płetwę grzbietową oraz w okolicach głowy od dzioba do otworu nosowego, którym delfin oddycha. Gdy po raz pierwszy delfin przepłynął obok mnie to z wrażenia nie zdążyłam go dotknąć. Udało się za drugim razem. Nie jestem w stanie Państwu opisać co to za uczucie, bo nawet nie potrafię tego wyrazić swoimi słowami. Nie potrafię wytłumaczyć, jaka w dotyku jest skóra delfina, bo nie dotykałam nigdy wcześniej niczego, co byłoby podobne do jego skóry. To tak niesamowite, że naprawdę trzeba przeżyć to samemu, podejrzewam, że każdy z nas opisałby to inaczej. Mój mąż, podobnie jak Pan Filip, określił, że skóra delfina jest jak aksamit, tylko pozbawiony włosków. Ja nie umiem porównać skóry delfina z czymkolwiek, ale na sto procent mogę stwierdzić, że jest bardzo gładka. Nie aksamitna, ale gładka i bardzo przyjemna. Jak już się raz dotknie delfina, to człowiek zapamięta ten dotyk na całe życie.

Nie możemy wyświetlić tej galerii.

Kiedy popływaliśmy z delfinami zaczęła się prawdziwa zabawa – były całusy, tańce z delfinami w wodzie i indywidualne z trzymaniem delfina za płetwy. Radości przy tym było wiele. A kiedy na koniec przepłynęliśmy z delfinem kółko trzymając go za płetwy, to wydawało nam się, że za chwilę oszalejemy ze szczęścia! A naprawdę szczęście tego dnia nas nie opuszczało. Tak jak wcześniej wspomniałam delfin z którym pływaliśmy był samiczką.

Po kilku minutach od naszego wejścia do basenu dołączył do nas drugi delfin – jak nam wyjaśnił trener był to „chłopak” naszej samiczki, tak w niej zakochany, że nie chciał (ku naszej radości) opuścić jej na krok. Tak więc radość była podwójna – i delfinów, bo mogły pływać razem we dwoje, i nasza, bo pływaliśmy nie z jednym, ale tak naprawdę z dwoma delfinami. Czas spędzony w delfinarium był dla nas niesamowitym przeżyciem, a emocje tak wielkie, że wydawało nam się, że pływamy z delfinami nie pół godziny, ale co najmniej dwie. Tej przygody nie zapomnimy do końca życia. Jeżeli jeszcze kiedykolwiek będziemy mieli okazję, to na pewno z niej skorzystamy. To były nasze najpiękniejsze wakacje.

Turcja tak bardzo nas zauroczyła, że jeśli to tylko będzie możliwe, to tam wrócimy, w to samo miejsce, do tego samego hotelu, do delfinarium w Sealanya Dolphinpark.

Agnieszka i Sebastian

Zarezerwuj pływanie z delfinami w tym samym miejscu

Obejrzyj propozycje pływania z delfinami w innych miejscach

Nie możemy wyświetlić tej galerii.

Tagi strony: , , ,

Zobacz także najnowsze oferty pływania z delfinami:

Error: Feed has an error or is not valid.

4 komentarze do wpisu Podróż poślubna Turcja – pływanie z delfinami w Alanyi:

  1. mariusz pisze:

    pozdrowienia dla was jak mozecie napiszcie zjakiego biura bo chcialbym sie wybrac z moja polowka zazdroszcze wam plywanie z delfinami to moje marzenie dzieki

  2. victoria pisze:

    Wyjazd zalatwialo biuro Victoria Travel, wiecej informacji na http://www.plywaniezdelfinami.pl lub pod 22 614 00 00.

  3. Dorota i Filip pisze:

    Dziękujemy za ciepły komentarz! Cieszymy sie,iż dzięki nam skuśliście się Państwo na Turcję i delfiny!Może kiedyś pojedziemy tam razem!:)

Napisz komentarz: